piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 6

Słowa chłopaka wryły mi się w umysł i kręciły się niczym karuzela. Milion złotych. Skąd w jeden dzień wytrzasnę tyle forsy. Nie mogę prosić o pomoc ciotki która sama nie ma jakiś wielkich kokosów na kącie. Oczywiście jest jeszcze Diana lecz uznałaby mnie za kompletną wariatkę która próbuje wyłudzić pieniądze. Nie muszę poradzić sobie sama z tym problemem! Ludzie myślą że moja karta kredytowa zawsze pokazuje sześć zer po przecinku lecz życie nie jest takie kolorowe. Ojciec może i zarabia sporo pieniędzy lecz wszystko zazwyczaj inwestuje albo wpłaca na różne lokaty z myślą że kiedyś zwrócą się one podwójnie. Dostawałam od niego kieszonkowe lecz nawet gdybym 20 lat zbierała, nie udało by mi się zebrać chociażby połowy.
Chodziłam zapłakana ulicami Amsterdamu próbując wszystko poukładać sobie w głowie. Musiałam coś wymyśleć gdyż nie zniosłabym kolejnej straty. Noc była chłodna jak przystało na jesień. Mimo tego że miałam na sobie ciepłą bluzę, moje ciało przeszywał nieprzyjemny dreszcz. Tak bardzo chciałam znaleźć się teraz w ramionach taty i poczuć się w końcu bezpieczna. Chciałabym wszystko cofnąć i naprawić to co spieprzyłam przez ostatni rok. Obwiniałam wszystkich o śmierć matki, najbardziej siebie zapominając przy tym że został mi jeszcze on. Byłam zawsze wściekła że nigdy nie było go w domu lecz nigdy nie pomyślała o tym że to był jego sposób na odreagowaniu tego wszystkiego. Nie tylko mi było trudno. Wyciągnęłam z kieszeni telefon aby sprawdzić która była godzina. Ręce były niczym zamarznięte więc długo nie trzeba było czekać aby usłyszeć dźwięk uderzającej o ziemię komórki.
-Kurwa super.- nie wytrzymałam a słowa same wypłynęły z moich ust.
Kucnęłam aby zebrać telefon do kupy lecz niestety szanse aby był jeszcze sprawny były zerowe. Schowałam go ponowie do kieszeni ruszając na przód długą, ciemną a co najgorsze opustoszałą ulicą. Nie wiedziałam czy pójść do domu czy do ciotki. Nie chciałam jej niepotrzebnie martwić moim późnym powrotem tym bardziej że napisałam jej że nocuję u Diany. A wiec zostaje mi pójść do pustego domu i spędzić ostatnie godziny nocy w samotności. Wydłużyłam kroki aby jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domu chociaż i tak moje ciało było przemarznięte. Po 10 minutach przekroczyłam próg domu od razu ściągając swoje czarne trampki, a kroki kierując do kuchni. Mimo późnej pory mój brzuch wręcz domagał się jakiegokolwiek posiłku. Wyciągnęłam ulubione płatki, zalałam je truskawkowym jogurtem i usiadłam na blacie kuchennym wgapiając się w obraz wiszący nad kominkiem. Wymachiwałam nogami aby choć w małym stopniu przywrócić im krążenie krwi. Ciepła kąpiel to było coś co w tej chwili potrzebowałam najbardziej. Gdy tylko miseczka z płatkami stała się pusta zeskoczyłam na zimną posadzkę, odłożyłam naczynie do zlewu i poszłam na piętro aby zabrać potrzebne rzeczy do relaksującej kąpieli. Z kosmetyczką w ręce ruszyłam do łazienki by w końcu się odprężyć. Woda napełniała wannę tworząc przy tym charakteryzującą pianę. Para całkowicie opanowała pomieszczenie. Zdjęłam ciuchy po czym weszłam do wrzącej wody która za bardzo nie parzyła mojego ciała. Pewnie dlatego że było niczym kostka lodu. Przymknęłam lekko oczy aby móc wszystko na spokojnie przemyśleć. Wszystko zaczęło powracać. Cały dzisiejszy horror na nowo odtwarzał się przed moimi oczami a rozwiązania tego dalej nie miałam. Może czas najwyższy ze sobą skończyć? Skoro i tak nie potrafię nikomu pomóc to po co ciągnąć to wszystko? Po co robić niepotrzebny problem. Z prędkością światła w mojej ręce pojawiła się żyletka którą lekko obracałam w palcach. Lecz czy naprawdę takie ma być moje zakończenie?
***
Obudziłam się rano co dziwne we własnym pokoju przykryta kołdrą po sam czubek głowy. Co się wczoraj działo? Podniosłam lekko głowę ku górze i rozejrzałam się po pustym pokoju w którym walały się jedynie ciuchy. Czemu nie pamiętam nic co wydarzyło się po powrocie do domu. Nic czarna pustka w głowie. Przeczesałam ręką swe brązowe kosmki włosów nie spodziewając się tego co zobaczę na swym nadgarstku. Dwie długie szramy krzyżujące się na środku. Co ja zrobiłam?! Czemu nic nie pamięta. Złapałam telefon do ręki lecz w tym momencie przypomniałam se wczorajszą sytuację i to że niestety moja komórka nie należy do sprawnych. Wszystko co działo się po wyjściu z parku pamiętam lecz gdy tylko przekroczyłam próg domu wszystko wyparowało. Nic nie pamiętam, zero. Założyłam szlafrok i pociągnęłam nogami na dół do kuchni. Przed drzwiami wejściowymi leżała biała kartka złożona na poł którą zapewne ktoś wsunął przed dolną szparę. Nie wiele myśląc wzięłam ją w dłonie i otworzyłam.
"Stuku puk następnym razem sprawdź czy zamknęłaś dom. Nie ładnie jest się ciąć lecz teraz będziesz mieć pamiątkę. Dzisiaj o 3.00 czekamy tam gdzie ostatnio.  Xx"
Buzia aż sama mi się otworzyła ze zdziwienia. Ktoś tu był! Ktoś był w moim domu! Czemu oni nie dadzą mi spokoju a przede wszystkim czasu. Czemu, czemu, czemu?! Teraz już na pewno musiałam zdobyć te pieniądze, za wszelką cenę.
___________________________________________________________________________________

Rozdział nie powala lecz wydaje mi się że do najgorszych też nie nalży. Miał on pojawić się jutro lecz spiełam się i postanowiłam go dodać dziś. Powód. Dzisiaj właśnie mija równy miesiąc od powstania bloga. Szczerze to nie wiedziałam czy coś z tego wypali dlatego tak bardzo się cieszę że "Save me" ma już miesiąc za sobą. Przez ten miesiąc na bloga weszło ponad 3000 osób, jest coraz więcej komentarzy a wczoraj nawet został pobity rekord wyświetleń. Dziękuję wam bardzo.
Dobra a teraz ogłoszenie parafialne.
W zakładce "Bohaterowie" pojawiła się nowa osóbka która sporo namiesza w życiu Blair. A więcej o tej osobie będzie już w następnym rozdziale.
Drugą rzeczą jest to że zapraszam was na Wattpada gdzie również może czytać FF--> KLIK
Trzecia i ostatnia już chyba to to że wczoraj dostałam drugą już nominację do Liebster Awards od Something z bloga Ukojenie. Dziękuję ci kochana za to bardzo lecz post przeznaczony temu pojawi się gdy nadgonię z rozdziałami.
Już niedługo koniec wakacji więc nie wiem jak to będzie z rozdziałami bo trzeba wziąć się do nauki. Lecz mam nadzieję że aż takich odstępów nie będzie. Przed rokiem szkolnym na pewno pojawi się jeszcze rozdział.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Całuski
Natyy

wtorek, 19 sierpnia 2014

#Liebster Award

 Nominowała mnie moja kochana Take a smile z bloga Last Chance
Dziękuję ci za to bardzo. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Blog nie ma nawet jeszcze miesiąca a już zdobył ponad 2500 wyświetleń.
Tak wiec przechodzimy do LA

Co to jest? 
 Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od Take a smile <3
1. Od kiedy piszesz ff?
-Piszę je na razie nie cały miesiąc lecz pomysł na niego miałam już od dawna.
2. Jakie jest twoja największe marzenie?
-OMG. Chciałabym spotkać swoich idoli.
3. Ile masz lat?
-Skończyłam już 15 lat
4. Wolisz miłość czy przyjaźń?
-Przyjaźń
5. Jakiej muzyki słuchasz?
-Słucham tego co aktualnie wpadnie mi w ucho lecz zazwyczaj jest to pop lub rock
6. Jakie masz plany na przyszłość?
-Chciałabym wyjechać z Polski oraz zostać psychologiem albo pedagogiem
7. Bez czego nie możesz żyć?
-Bez telefonu i muzyki
8. Jesteś od czegoś uzależniona?
-W pewnym sensie od telefonu.
9. Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Fioletowy
10. Jakiego koloru są twoje oczy?
-Ciemnobrązowe
11. Do jakiego miasta chciałabyś pojechać?
-Chciałabym zobaczyć Sydney, Amsterdam oraz Madryt.

1. Skąd pomysł na pisanie ff/opowiadania?
2. Pisałaś już kiedyś jakieś ff/opowiadanie?
3. Należysz do jakiś fandomów?
4 Wolisz facebook'a czy twitter'a?
5. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
6. Jaki jest twój ulubiony film?
7. Wolisz dawać czy dostawać?
8. Opisz siebie w 3 słowach.
9. Co zabrałabyś na bezludną wyspę?
10. Masz swoje ulubione opowiadanie/ff?
11. Co pragniesz robić za 10 lat?

Jeszcze raz dziękuję za nominację. A na nowy rozdział zapraszam już w sobotę

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 5

Blair POV
Strach. Uczucie tak obce nie opuszczało mnie od dobrych pary godzin. Bałam się jak nigdy dotąd. Bałam się o siebie, lecz bardziej bałam się o ojca. To dziwne jak w ciągu paru minut zdajesz sobie sprawy że nie zniesiesz już kolejnej straty w życiu. Uświadomiłam sobie jak bardzo kocham tatę i jak bardzo bym za nim tęskniła. Czy ja naprawdę nie mogę mieć normalnego życia? Czy proszę o tak wiele?
Ze łzami w oczach pokonywałam kolejną uliczkę, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym domu. Musiałam zostawiać Ashtona samego w kawiarni wciskając mu kit że ciocia pilnie potrzebuje mnie w domu. Nie wiem co sobie w tedy myślałam. Przecież on nie jest aż taki głupi aby w to uwierzyć. No nic. Teraz mam o wiele ważniejsze problemy niż przejmowanie się jakimś blondynem który i tak odejdzie przy najbliższej okazji. Przecierając zapłakane oczy wpadłam do pustego domu zamykając drzwi na wszystkie możliwe zamki. Pobiegłam sprintem na górę z myślą że to tylko jakiś głupi żart. Że tato siedzi sobie w sypialni przeglądając koszulę i wybierając odpowiednią na spotkanie. Pragnęłam aby nagle ktoś wyskoczył zza ściany z kamerą w ręku i krzyknął "Blair Evans zostałaś wkręcona"! Z impetem otworzyłam drzwi pomieszczenia i wszystko prysło jak bańka mydlana. Widać było że nikt z niego nie korzystał od dobrych paru dni. Łóżko zaścielone karmelową narzutą na którym spoczywało jedynie parę poduszek. Kolejne łzy cisnęły mi się do oczu. Usiadłam na skraju łóżka biorąc do rąk świeżo wypraną, ulubioną koszulę mężczyzny po czym mocno przycisnęłam ją do klatki piersiowej. Najgorsze w tym wszystkim było to że nikomu nie mogłam powiedzieć. Ani Dianie, ani cioci. No właśnie. Zapewne martwią się gdzie tak długo się podziewam. Przyjaciółka zostawiła mnie na parkingu i więcej jej nie widziałam a z Rose ostatni raz gadałam rano przy śniadaniu. Złapałam szybko swój biały telefon i poprzez utrudnienia spowodowane łzami w oczach próbowałam napisać sms że wszystko u mnie w porządku. Do ciotki oczywiście napisałam że nocuję u Diany, do przyjaciółki zaś że ciocia pilnie potrzebowała mnie w domu. Nie lubiłam kłamać, wręcz brzydziłam się tym dlatego taką trudność sprawiało mi napisanie chorego sms'a. Wtulona w koszule powolutku opadałam na przyjemną w dotyku narzutę zamykając przy tym swe zapłakane oczy. Sen co dziwne przyszedł mi z łatwością lecz wyrwał mnie z niego dźwięk sms'a który o tej porze nie wróżył zbyt dobrych informacji. Ręką próbowałam odszukać telefon który leżał w całkiem innej części łóżka. Tak jak myślałam, wiadomość była wysłana z numeru zastrzeżonego. Przełknęłam głośno ślinę, przesuwając przy tym palcem po wyświetlaczu. Od Nieznany: Tik tak, minutki mijają. Zostały dwie godzinki do spotkania. Jeśli nie chcesz aby kulki z mego pistoletu wylądowały w głowie twego tatusia to przyjdziesz do parku gdzie zawsze przesiadujesz. Xx
Wiadomość od razu postawiła mnie na równe nogi dając do zrozumienia że zostało już tylko marne dwie godziny. Po stylu pisania dostrzegłam że tego sms'a pisała inna osoba niż poprzedniego. Jeszcze ten podpis 'Xx'. Osoba musiała być bardzo kreatywna. Zeszłam z łóżka ledwo co stając na nogach które były niczym z waty. Podeszłam do wielkiego lustra które stało w rogu pokoju tuż obok komody. Na mój widok aż podskoczyłam. Makijaż całkiem spłynął po mej bladej twarzy zostawiając jedynie czarne stróżki. Włosy które nigdy nie były moim atutem teraz wyglądały jak po jakiejś wichurze z której udało mi się uciec. Pociągnęłam nogami w stronę łazienki aby doprowadzić się w miarę do stanu normalnego. Zajęło mi to dosłownie dwadzieścia minut gdyż postanowiłam nie nakładać już kolejnej warstwy tapety tylko porządnie wy kremować twarz. Mój busz na głowie wygładziłam szczotką i związałam w mocnego kitka. Z dołu usłyszałam bicie zegara który dawał znać że dochodzi powoli godzina druga. Wpadłam jak przeciąg do swojej sypialni zabierając granatową bluzę, która na pewno mi się przyda bo jesienne noce nie należały do najcieplejszych. Do torebki wrzuciłam jeszcze swój ukochany telefon i zbiegłam po schodach do przedpokoju gdzie paliła się lampka nie dająca zbyt dużego światła. Czarne Conversy stały w tym samym miejscu gdzie zostawiałam je jeszcze tydzień temu. Nabrałam głębokiego oddechu i wyszłam z domu kierując się do parku który na pewno nie będzie mi się już dobrze kojarzył. Ulice opustoszały lecz co się dziwić. Jest 2.30. Tylko Total i wariaci o tej porze chodzą do parku na spotkanie z jakimiś psycholami. Miałam dość dobry czas bo już po piętnastu minutach znajdowałam się na terenie parku. Gdzie ja miałam iść w ogóle? To był naprawdę chory pomysł aby tu przychodzić. Ktoś robił se ze mnie niezbyt śmieszne żarty a ja tak łatwo złapałam przynętę. Szłam coraz głębiej uważnie stawiając kroki. Było ciemno, co ja mówię. Było cholernie ciemno. Latarnie były przygaszone a światło księżyca ledwo co przedzierało się przez korony drzew. Zimne powietrze przeszywało moje drobne ciało do tego stopnia ze zaczęłam lekko dygotać. Rozglądałam się panicznie w około próbując dostrzec cokolwiek. Wibracje w moim telefonie jeszcze bardziej podniosły poziom lekki choć i tak był już dość wysoki. Co dziwnie nie był on od nieznanego numeru. Odblokowałam telefon a uśmiech sam cisnął mi się na usta. Był on od blondyna którego zostawiłam samego w kawiarni. Ale skąd Ashton znalazł mój numer? Szczerze to teraz już nic mnie nie zdziwi. Zapisałam numer chłopaka po czym weszłam w wiadomości aby odczytać sms'a.
Od Ashton: Przykro mi że tak szybko mnie opuściłaś. Mam jednak nadzieję że spotkamy się jeszcze. Dobranoc. Ash.
Cóż nie spodziewałam się tego po nastolatku lecz moja radość zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Przede mną stali dwaj mężczyźni który ze blasku księżyca wyglądali na dobrze zbudowanych. Nie mogłam dokładnie określić po ile mają lat lecz jeden z nich był o wiele starszy od drugiego. Zapewne zobaczyli wyraz mojej twarzy gdyż niewysoki chłopak stojący z prawej strony parsknął głośno śmiechem który rozniósł się echem po parku.
-Patrz Roc, dziewczynka chyba przeraziła się na nasz widok.- odezwał się drugi stojący z lewej po czym szturchnął przyjaciela łokciem.
Podszedł do mnie dotykając mojego policzka zimną dłonią. Strach całkowicie sparaliżował moje ciało nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Stałam wmurowana w chodnik, głośno oddychają dając do zrozumienia chłopaka że panicznie się boje.
-Córeczka widać bardzo kocha swojego ojca i nie chce aby coś mu się stało. Ciekawe ile zapłaci za bezpieczeństwo.- odezwał się tym razem drugi podchodząc bliżej do kumpla po czym szybko dodał- milion. Tyle kosztuję cię bezpieczeństwo. Czas masz do jutra.
Złapał mnie za ramiona po czym przewrócił na trawę która była zroszona lekko rosą. Odwrócił się teatralnie po czym pobiegł za swoim kumplem w głąb parku.
-Zostawcie w spokoju mojego tatę!- krzyknęłam głośno kiedy już odzyskałam racjonalne myślenie lecz było za późno.
Siedziałam na mokrej trawie zalewając się łzami, nie mając przy tym siły aby podnieść swój tyłek. Gdzie ja znajdę milion złotych w jeden dzień? To na prawdę był jakiś koszmar.
___________________________________________________

I w końcu dodaję 5 już rozdział. Od teraz zacznie się więcej dziać już ja o to zadbam :D
Mam parę informacji do przekazania więc proszę abyście przeczytali do końca.

Blog ma już ponad 2000 wyświetleń i to wszystko dzięki wam. Dziękuję za komentarze których ostatnio dużo przybywa lecz mam nadzieję ze będzie ich więcej. To na prawdę bardzo motywuję do pisania.

Druga sprawa to to że"Save me" możecie przeczytać już na Wattpad--> KLIK. Jeej! Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję że będziecie tam równie często zaglądać jak tutaj. Z czego jeszcze bardziej się cieszę to to że został już dodane także wspaniały zwiastun ff który możecie oglądnąć na yt--> KLIK. Bardzo dziękuję Rozalindzie Róży za pracę która w niego włożyła. Kocham cię kochana <3

Ostatnia sprawa to mala reklama bloga mojej koleżanki która piszę na prawdę wspaniałe opowiadanie. Zachęcam bardzo abyście tam weszli i sami się przekonali jak genialnie ta dziewczyna pisze. KLIK

To chyba na tyle. Zachęcam do komentowania oraz obserwowania.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3
Natyy

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 4

Ashton's POV
Rodzina? Co to słowo w ogóle znaczy? Czy nie powinni to być ludzie którzy kochają się ponad życie? Czy nie powinni darzyć siebie zaufaniem? Stawać zawsze za sobą murem? Być ze sobą na dobre i na złe?
Każda sekunda spędzona na sali sprawiała że wspomnienia które kumulowały się we mnie przez ostatnie dwa lata były coraz silniejsze. Alkoholizm ojca, śmierć ukochanej siostrzyczki. To wszystko było jak z jakiegoś horroru, koszmarnego snu z którego pragnąłem jak najszybciej się obudzić. Mama harowała jak wół za marną pensję, która ledwo wystarczała na podstawowe opłaty. Ojciec po stracie pracy całkowicie się stoczył i zapomniał o wszystkim co było dla niego ważne. Dniami i nocami chlał swoje piwsko, leżąc przy tym na kanapie z pilotem w ręce. Pieprzony pijak dla którego nic innego nie liczyło się jak zapas w lodowce. To przez niego Tessa zmarła mając zaledwie cztery latka. Oczywiście niczego mu nie udowodnili. To był wstrząs dla mnie jak i dla mojej mamy. Gdyby nie ona już dawno zabiłbym tego gnoja z zimną krwią. Chciałem za wszelką cenę lepszego życia dla mnie jak i dla mamy która codziennie wieczorem wracała padnięta do domu w którym dalej musiała usługiwać ojcu. Dlatego tak bardzo cieszę się z tego ich rozwodu. W końcu wolni od tego psychola. Większość ludzi nie zrozumie tego jaka to ulga na sercu. Pragnęłam normalnego życia bardziej niż powietrza. Od razu po odczytaniu przez sędziego orzeczenia wyszedłem z dusznej sali na korytarz który roił się od mężczyzn oraz kobiet w czarnych togach. Oparłem się o ścianę, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej i oczekiwałem aż z sali wyjdzie kobieta której z serca spadł wielki kamień. Blondynka opuściła salę dość szybko a za nią zobaczyłem czerwoną jak burak twarz ojca od którego z kilometra dało się poznać zapach alkoholu. To dziwne jak w tak krótkim czasie można stracić szacunek do człowieka który był dla ciebie wzorem do naśladowania. Gdy byłem mały codziennie powtarzałem że chcę być jak tato, był dla mnie kimś rodzaju super bohatera którego każdy podziwia. Lecz wszystko rozprysło się niczym bańka mydlana. Nowe życie czeka na nas otworem. Mama znalazła nową pracę oraz mieszkanie w Amsterdamie z czego się bardzo cieszę bo nigdy nie wyjeżdżałem poza granice Australii. Lecz nie ważne gdzie, ważne że z daleka od ojca którego już nigdy nie chce oglądać. Poczułem jego ciepły a za razem przeszywający oddech na policzku. Nabrałem powietrza w usta, gdyż zapach przyprawiał mnie o mdłości. Mężczyzna nachylił się jeszcze bliżej mojego ucha po czym przemówił.
-Pamiętaj że cię kocham. Jesteś moim małym synkiem
Parsknąłem śmiechem. Spojrzałem na kobietę która stała tuż za nim z miną tak przerażoną jakbym co najmniej rozmawiał z samym diabłem. Nie obeszło się oczywiście bez mojej szybkiej odpowiedzi.
-Kochasz mnie? Gdzie byłeś przez te całe dwa lata gdy cię potrzebowałem. Ah tak, leżałeś zalany w trupa na kanapie w salonie. Tak się zachowuje kochający ojciec?! Kochający ojciec nie morduję swoich dzieci- ostatnie słowa wypowiedziałem wolno i wyraźnie, wpatrując się prosto w niebieskie oczy mężczyzny.
Nie miałem wyrzutów że to powiedziałem. On też jakoś ich nie miał gdy Tessa leżała w trumnie blada i zimna. Co więcej. Nawet w ten dzień nie szczędził sobie alkoholu. Szturchnąłem go ramieniem chcąc jak najszybciej z stamtąd odejść. Nagle na moim nadgarstku zacisnęła się silna ręka, która sprawiała ogromny ból.
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów!- jego słowa były jak nóż który powoli wbija się w mój brzuch.
-Nigdy więcej nie mam zamiaru się do ciebie odzywać- parsknąłem wyrywając się z mocnego uścisku kierując się do dębowych drzwi przy których stała już mama. Odwróciłem się jeszcze raz aby spojrzeć na faceta który tak bardzo namieszał w moim życiu. Teraz wszystko się zmieni. Zaczynam nowe życie w nowym mieście
****
Powietrze tutaj miało całkiem inny zapach. Pachniało wolnością której tak bardzo pragnąłem. Przeczesałem dłonią swoją blond czuprynę po czym szybkim ruchem znalazłem się obok kobiety która mocowała się z walizkami. Obdarowałem ją szczerym uśmiechem, wyciągając ciężką, czarną torbę. Nie mogłem się doczekać nowego mieszkania, nowych znajomych, nowego życia. Oczywiście było mi szkoda zostawiając całą swoją dotychczasową paczkę lecz wiedziałem że tutaj także znajdę znajomych. Wsiadając do taksówki bacznie obserwowałem okolicę w której się znajdowałem. Mnóstwo sklepów, restauracji, ludzi przechadzających się szczęśliwie po ulicach. Nie mogłem oderwać od tego wszystkiego oczu.
-Ashton widoki będziesz podziwiał później. Teraz musimy już jechać-słodki głos mamy szybko dotarł do moich uszu dając do zrozumienia abym zajął miejsce.
Podróż żółtym pojazdem minęła dość szybko. Zatrzymała się przed wysokim budynkiem którego wygląd za bardzo nie przyciągał uwagi. Wysiadłem jako pierwszy, wyciągając torby z bagażnika. Nagle po mojej prawej stronie pojawił się chłopak którego czarne włosy opadały lekko na czoło.
-Część. Daj pomogę ci z walizkami- chłopak uśmiechnął się wyrywając mi bagaż z ręki.
-Dziękuję bardzo. Nazywam się Ashton- odpowiedziałem spoglądając w czarne oczy nastolatka
-A ja Calum. Wydaje mi się że to początek pięknej przyjaźni- odparł chłopak, wybuchając przy tym głośnym śmiechem do którego po chwili i ja się przyłączyłem.
____________________________________________________

Rozdział dodany dość późno i nie należy do najdłuższych ale chciałam abyście poznali też trochę historię Ash'a. Dziękuję za komentarza które bardzo motywują.
Teraz smutniejsza wiadomość. Rozdziały będą pojawiać się rzadziej dlatego że aktualnie nie mam kompa i wszystko piszę na telefonie. Będę się jednak starała aby były one chociaż raz w tygodniu.
Natyy

Wattpad/Save me