środa, 17 września 2014

Rozdział 8

Radość. Uczucie którego przez ostatni czas brakowało w moim sercu w końcu wróciło. Cieszyłam się jak małe dziecko które dostało różowego balona na festynie. Myśl że już niedługo zobaczę ojca była niczym wygrana na loterii. Przez ten krótki czas uświadomiłam sobie jak ważne miejsce w moim życiu zajmuje tato. Świadomość że już nigdy bym go nie zobaczyła, że już nigdy bym się do niego nie przytuliła, że nigdy nie zjadłabym tego spaghetti w niedzielne popołudnie było najgorszą rzeczą pod słońcem. Pragnęłam naprawić wszystko co schrzaniłam przez ostatni rok. Wierzyłam jak nigdy dotąd że mi się uda odbudować wszystko od nowa. A to wszystko dzięki tajemniczej osobie. Rozum podpowiadał mi że to Diana przelała tak wysoką kwotę. No bo przecież nikt więcej o tym nie widział. Czułam że jednak nasza przyjaźń jest coś warta. Że to wszystko co powiedziała było pod wpływem emocji których w tamtym momencie trudno było opanować. Lecz nie dziwie się jej tego co powiedziała. Chyba każda normalna osoba zareagowała by podobnie. No nic. Będę musiała zadzwonić do niej i za wszystko podziękować.
Dzień o dziwo był bardzo słoneczny chociaż momentami zawiewał przeszywający, zimny wiatr. Ubrana w ciemne rurki, szarą podkoszulkę i tego samego kolor sweter weszłam na klatkę schodową prowadzącą do mieszkania ciotki. Bądź co bądź w obecnej chwili to ona sprawowała nade mną opiekę i nie mogłam tak sobie znikać. To i tak cud że przez ostatnie dwa dni zadzwoniła jedynie raz. Włożyłam klucz w dziurkę delikatnie obracając nadgarstek. Nacisnęłam klamkę po czym weszłam do mieszkania jak gdyby nigdy nic. Jak bym wyszła z niego parę minut temu a teraz wróciła jedynie po telefon. Blondynka stała przy kuchence ze skupieniem mieszając zupę której zapach roznosił się nawet po klatce schodowej.
-Rose jestem.- odezwałam się rzucając torbę na fotel przy okazji na nim siadając.
-A któż to wrócił do domu? Mam nadzieje że razem z Dianą robiłyście coś ważnego przez ten weekend.- słowa wypłynęły z ust kobiety niczym melodia obdarzając mnie przy tym ciepłym uśmiechem.
Skinęłam głową po czym podniosłam lekko kąciki malinowych ust. Przyglądałam się ciotce która nie świadoma tego co działo się przez ostatni weekend w moim życiu przygotowywała swoją popisową zupę. Chciałam jej powiedzieć wszystko. Przecież ten koszmar jest już za nami. Dzisiaj tato wróci i będzie jak dawniej. Lecz postanowiłam zachować to w tajemnicy aby nie przysparzać jej kolejnych zmartwień. Włączyłam telewizor który od razu odpalił moją ulubioną stację muzyczną. Głowa aż sama kołysała mi się w dźwięk muzyki. No cóż ja poradzę. Humor mi dopisywał i zauważyła to nawet Rose gdyż uśmiechnęła się do mnie jeszcze szerzej.
-Blair zupa już na stole.- usłyszałam ciotkę gdy skończyła się moja ulubiona piosenka.
Podniosłam dupsko z miękkiego fotela i pociągnęłam nogami do pomieszczenia obok gdzie z nad talerza unosił się piękny zapach zupy. Podczas posiłku ciotka wypytywała mnie o weekend i z wielką trudnością było mi ją okłamywać. Nienawidziłam kłamstwa lecz nie mogłam jej nic powiedzieć.
Popołudnie zleciało w towarzystwie ciotki szybko. Odliczałam już godziny do spotkania z tymi psycholami i odzyskania ojca. Na całe szczęście Rose pracowała dzisiaj na nocną zmianę i w spokoju mogłam wymknąć się na umówione w parku spotkanie. Od razu po zamknięciu się drzwi za kobietą zaczęłam się szykować do wyjścia. Zegar wybijał godzinę 23:00 czyli do spotkania zostało jedynie cztery godziny. Milion złoty który wybrałam w drodze do mieszkania, staranie włożyłam do ciemnej torby. Byłam tak szczęśliwa że wręcz nie mogłam doczekać się dzisiejszego spotkania. Ciągle spoglądałam na zegarek którego wskazówki jakby zatrzymały się w miejscu. Zdziwił mnie jedynie fakt iż nie dostałam sms przypominającego o spotkaniu. To na pewno świadczyło o tym że dzisiaj koszmar się skończy. Gdy wybiła w końcu godzina 1:00 postanowiłam wyjść aby jak najszybciej skończyć ten horror. Założyłam skórzaną kurtkę, przewiesiłam torbę przez ramię i z uśmiechem na twarzy wyszłam z mieszkania zamykając drzwi na zamek. Ulicę jak zwykle były o tej godzinie opustoszałe. Szybko dotarłam do parku który znajdował się niedaleko osiedla gdzie obecnie mieszkałam. Tak samo jak ostatnim razem, w parku panowała ciemność a latarnie ledwo co oświetlały drogę. Usiadłam na ławce bo spotkania miałam jeszcze trochę czasu. Liczyłam że prześladowcy pojawią się szybciej. Trzęsłam się z zimna. Ale ja jestem głupia. Już drugi raz tutaj jestem i po raz kolejny zapomniałam ubrać na siebie cos ciepłego. Godzina minęła szybko. Usłyszałam czyjeś głosy tuż nad stawem który znajdował się w centrum parku. Ruszyłam się i jak najszybciej doszłam do stawu gdzie ewidentnie stały trzy osoby a raczej dwie bo trzecia siedziała skulona na trawniku. Podbiegłam szybko do zwijającej się osoby na ziemi i od razu rozpoznałam w niej postać mego ojca. Przecież nic mieli mu nie robić, miał być bezpieczny. Łzy aż cisnęły mi się do oczu. Rzuciłam torbę na trawnik i uklękłam przy tacie.
-Oh kochana córeczka przybyła z pomocą tatusiowi. Masz forsę?- odezwał się wysoki mężczyzna.
Wskazałam ręką czarną torbę skupiając teraz całą uwagę na ojcu. Słyszałam za plecami jedynie śmiechy mężczyzn. Ojciec był nie przytomny. Tak bardzo się o niego bałam. Podniosłam go z ziemi chcąc zaprowadzić go do domu. Ruszyłam przed siebie nie zważając na chłopaków którzy dalej śmiali się przyglądając torbę z pieniędzmi.
-Ej słoneczko chyba o czymś zapomnieliśmy. Mam dla ciebie taki bonus.- odezwał się młodszy głośno się śmiejąc.
Usłyszałam dźwięk nabijanego pistoletu i strzał. Ten dźwięk całkowicie sparaliżował całe moje ciało. Czerwona ciecz skapywała na moje trampki. To nie prawda, to chyba żart! Osunęłam się na trawnik przerażona tym co się stało. Pustym wzrokiem wpatrywałam się w bezwładnie leżące ciało ojca zalane krwią. To wszystko miało być inaczej! Miałam wszystko naprawić! Podeszłam do martwego ciała i położyłam głowę na zakrwawionej klatce piersiowej mężczyzny. Nagle w kieszeni poczułam wibrację które wywołał sms. Przesunęłam brudnym palcem po wyświetlaczu odczytując wiadomość.
"To jeszcze nie koniec! Xx"
***
Policja przyjechała po niecałych 15 minutach. Karetka także wyrobiła się dość szybko lecz dla taty było już za późno. Nie mogłam patrzeć jak pakują go do czarnego worka i zostawiają na trawniku. Światła reflektorów porozstawianych przez policję dawały dostatecznie dużo światła abym mogła zobaczyć że wokół czerwonej, policyjnej taśmy zebrał się już tłum gapiów. Naprawdę czy oni nie mieli nic lepszego do roboty tylko przyłażenie tutaj o 4 nad ranem. Przecież nie było tutaj czego oglądać. No chyba że lubią oglądać tragedię ludzi. Okryta ciepłym kocem nie mogłam opanować płaczu. Wszystkie emocje w tej chwili wybuchły we mnie niczym wulkan. Radość którą jeszcze emitowałam w południe przerodziła się w rozpacz oraz straszliwy ból. Strzał, czerwona ciecz, bezwładne ciało leżące na trawniku. Cała ta scena odtwarzała się przed moimi oczami. Pragnęłam wszystko naprawić, zacząć od nowa. Nie zdążyłam mu nawet powiedzieć jak bardzo go kocham. Najpierw mama która z mojego powodu zginęła, teraz on. Czemu ja muszę krzywdzić osoby na których mi zależy. Nie chciałam już dłużej tutaj siedzieć. Pragnęłam odejść jak najdalej aby już nigdy nikogo nie zranić, aby nikt nie musiał przeze mnie cierpieć. A przede wszystkim abym ja nie musiała już cierpieć. 
Zrzuciłam z siebie czerwony koc i chwiejnie stanęłam na nogach które w tym momencie były jak z waty. Nikt za bardzo nie przejął się dziewczyną umazaną krwią która chodziła jakby była nieźle napita. Opuściłam teren parku chwiejnym krokiem kierując się nie wiem czemu w stronę cmentarza. To miejsce zawsze budziło we mnie przerażenie lecz miałam teraz wielkie pragnienie aby się tam znaleźć. Zataczałam się to w prawo, to w lewo aż w końcu upadłam na wybetonowany chodnik sprawiając przy tym ból w prawej kostce. Poczułam czyjąś dłoń która ciągnęła mnie w górę do postawy stojącej. Podniosłam zapłakane oczy aby zobaczyć kto taki lituje się nad brudną dziewczyną z chodnika. Blond włosy chłopaka były w totalnym nieładzie jak zwykle. Nie spodziewałam się że właśnie jego tutaj spotkam. Nie spodziewałam się że spotkam kogokolwiek o tej porze.
-Co...co ty tu robisz?-wydukałam przez łzy która spływały po mojej twarzy.
-Tak bardzo mi przykro.-odpowiedział chłopak całkowicie ignorując moje pytanie.
Nie wytrzymałam. Pękłam. Przytuliłam mocno chłopaka nie mówiąc nic. Tak bardzo tego potrzebowałam. Nie chciałam aby ktoś mi wmawiał że będzie dobrze bo w takie kłamstwa już na pewno nie uwierzę. Pragnęłam tylko aby ktoś mnie przytulił. Co dziwne chłopak objął mnie jeszcze mocniej niż ja jego sprawiając że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nie codziennie zdarza się być w objęciach takiego chłopaka jak Ashton Irwin. Brud krwi z mojej twarzy i łzy mieszały się teraz na jego jasnym topie. Staliśmy tak dobre parę minut, przytuleni do siebie. Żadne z nas za żadne skarby nie chciało puścić.
-Przepraszam.-szepnęłam cicho nie odrywając głowy z klatki piersiowej Ash'a
-Spokojnie. Ta bluzka nie należy do moich ulubionych- chłopak lekko się zaśmiał sprawiając że i ja parsknęłam śmiechem.
Nie spodziewałam się że praktycznie obca osoba w takiej strasznej chwili zdoła choć na chwilę mnie rozbawić. Czułam się bezpieczna. Czułam się bezpieczna w ramionach praktycznie nieznanego mi chłopaka jakim był Ashton.
_______________________________________________
Rozdział nie powala, bynajmniej ja nie jestem za bardzo z niego zadowolona. Ostatnio miałam małe problemy dlatego też rozdział tak późno. Byłabym wdzięczna za każdy komentarz których ostatnio jest coraz mniej :( Zapraszam na Wattpad'a--> KLIK i do dalszego czytania.
Natyy

5 komentarzy:

  1. *____* Nie zadowolona? One jest zajebisty, boski, cudny i genialny!!! Ashton chyba będzie kimś ważnym w jej życiu..i mam przeczucia, że on wcale nie jest taki grzeczny oraz skrywa tajemnice. W każdym bądź razie wydaje mi się, że to on przelały ten okup...czekam na nn <3 ;*********

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam przeczytać tylko jeden rozdział, a po jego przeczytaniu jestem pewna że powinnam przeczytać reszte :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie boskie. *.*
    Coś mi się wydaje, że wiem kim jest ten dziwny człowiek, ale okk. xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest genialny :) Jestem pełna zachwytu, ładnie ubierasz u słowo to o czym myślisz ;)

    Pozdrawia Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wywołuje na mojej twarzy uśmiech i motywuje do dalszego pisania. Dziękuję <3

Wattpad/Save me